Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciąża. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciąża. Pokaż wszystkie posty

środa, 30 października 2013

Podsumowanie miesiąca - październik

Trochę przed czasem ale jutro postanowiłam zrobić sobie wolne :).
Wielkich powodów do zachwytu nie ma, bo początek miesiąca był na przemian chorowity i leniwy, ale coś tam się udało wywalczyć ;).

Ludziki z kijkami - nordic walking, radośnie hopsające - aerobik, człapiące - "wędrowanie" czyli w moim przypadku kulanie się bez kijków, siedzące bulwy - joga dla ciężarnych

Procentowo rzecz przedstawia się następująco:

Natomiast odkąd w moim telefonie zawitało Endomondo  (czyli od 10.09) mogę się pochwalić następującym urobkiem:

Stan na dziś: 
27t5d,
72 kg (+11kg,o 2kg jeśli zapytać kalendarzy w internecie i pewnie ze 4kg za dużo wg. lekarzy z poradni diabetologicznej)
108cm obwodu w okolicach pępka
zapotrzebowanie na insulinę: ok 35j, w tym baza 16,45j
rozstępy jakby mi ktoś po pijaku tyłek zagrabił
rozstęp mięśni prostych brzucha (diastasis recti) jak malowanie
chęci do ćwiczeń - obecne, chociaż ostatnio trochę topnieją pod wpływem lenistwa i grubienia Marysi ;)

wtorek, 22 października 2013

Aerobik z brzuszkiem

Wrzucam ku pamięci: kolejna dziecięciominutówka tym razem dla ciężarówek o nadmiarze energii:
Znacznym nadmiarze ;)

wtorek, 15 października 2013

Bulwa w (prawie) podskokach

Przyjęło się myśleć, że ciężarne ruszać się nie mogą, a w każdym razie nie powinny. Mimo, że ćwiczenia są w programie prawie każdej szkoły rodzenia i położne bardzo do nich zachęcają, przyszła mama zewsząd bombardowana jest komunikatami, że "trzeba się oszczędzać", "trzeba myśleć o dobru maluszka", "potem będzie czas na ćwiczenia", "nie jesteś gruba, jesteś w ciąży".
Tymczasem nieuchronnie pojawiają się dodatkowe kilogramy na które nasz garnitur mięśni nie jest gotowy, w plecach łupie, miednica boli, trudno przewrócić się w łóżku z boku na bok, o reszcie życiowych wyzwań nie wspominając. Nawet osławione leżenie na lewym boku potrafi się przejeść. Co gorsza finisz tego dziewięciomiesięcznego wyścigu z własnym organizmem to solidny wysiłek, porównywany do przebiegnięcia maratonu, do czego leżenie i pojadanie nas raczej nie przygotuje.
Dlatego warto pomyśleć zawczasu i zadbać o formę, byle bezpiecznie i z głową. Przyszłym mamom, które mogą i chcą ćwiczyć proponuję moje ulubione zestawy ćwiczeń dla ciężarnych.
Pierwszy opracowany jest przez Andreę Orbeck, jedną z autorek fantastycznego powrotu do formy Heidi Klum i jej osobistą trenerkę we wszystkich ciążach :)

Do kolejnych zestawów ćwiczeń zaprasza Sophia Ruiz, trenerka gwiazd. Poniżej dziesięciominutówka na ręce:

I na nogi i pośladki:

Treningi nie są trudne ani uciążliwe, powiedziałabym, że w porównaniu z "nieciążowymi" przyjemne i relaksujące. Podobno bardzo ułatwiają poród i przyspieszają upragniony moment wbicia się w przedciążowe portki ;). Zobaczymy, zobaczymy :).

wtorek, 1 października 2013

Trzy, dwa, jeden...

... i wystartowała!
Niezbyt wartko, byłoby statecznie, gdyby nie to posapywanie na schodach. Szczerze mówiąc więcej w tym determinacji niż powabu, ale przecież się toczy :)

Dokąd się toczy?
Miejmy nadzieję, że w kierunku zdrowia, zadowolenia i przyjemnych dla oka kształtów. Precyzując: do zdrowia i formy po porodzie.
Co prawda chwilowo można mówić o lekkim falstarcie - aktualnie jestem w 23 tygodniu - ale kto by się tam detalami przejmował ;)

A bardziej serio: leń mnie dopada, przytyłam za dużo, leżenie na lewym boku kusi i nęci a tyłek rośnie ponad ludzkie wyobrażenie. Nie planuję się odchudzać ale chciałabym choć trochę opanować ten niekontrolowany porost sadła żeby nie musieć tyle dźwigać i żeby po porodzie nie wyglądać jak gruba ciotka Jabby the Hutt.
Jakieś 3 tygodnie temu kalkulatory ciążowej wagi razem z lustrem i spodniami na gumie w które przestałam się mieścić mimo, że wcześniej były luźne do samego końca, przepchnęły do mojej świadomości okrutną prawdę, że sprawy zmierzają właśnie w tym kierunku. Od tego czasu staram się mniej opychać (chociaż jakiś lodzik czy inne kluseczki śląskie skuszą od czasu do czasu) i w miarę regularnie spacerować z kijkami. Swój urobek dokumentuję dzięki endomondo, stąd wiem, że przez ten czas:

przeszłam 58,24 km
w czasie 12g:03m:10s
spalając jakieś 4090 kcal (co w przeliczeniu na moje aktualnie ulubione lody McFlurry Almond Classic daje jakieś 7,2 sztuki a zjadłam tylko 2 więc nie jest najgorzej ;))

A skąd ta dziwaczna nazwa?
Z mroku dziejów! Dawno, dawno temu, w marcu 2013 doszłam do wniosku, że po urodzeniu ponad rok wcześniej wymarzonego bobasa nabrałam niezbyt wymarzonej figury która z biegiem czasu nie robiła się ani odrobinę bardziej jędrna i gibka. Postanowiłam wkroczyć. I wkroczyłam! A, że z natury jestem raczej leniwa i niekonsekwentna postanowiłam rzecz dokumentować żeby dodać sobie animuszu i zachować te rzadkie chwile ogarnięcia i motywacji dla potomnych. Opisy prowadzonych wtedy zmagań, których ku mojej ogromnej radości nie udało się doprowadzić do zamierzonego celu, można znaleźć tutaj
Tak więc nazwę odgrzebuję bo mam do niej wielki sentyment :).