poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Biegamy we trzy :)

Kolejny cel zrealizowany - jestem w stanie biec nieprzerwanie przez godzinę!
Pytanie "i co teraz?" stało się znowu aktualne.
Zastanawiałam się nad koncepcją mojego dalszego biegania nie mogąc się zdecydować co ze sobą począć. Na szczęście jakoś tak wyszło, że decyzja podjęła się prawie sama. Pyza znienawidziła spacery w gondoli, Bułka pokochała jeszcze bardziej płomienną niż dotychczas miłością zjeżdżalnie i piaskownice. Po przeprowadzce mąż  zaczął poświęcać więcej czasu na dojazd do pracy, wiec rada nierada zaczęłam biegać z wózkiem.
Obecnie mój codzienny trening oznacza pachnie przed sobą 12,7 kg wózka - przyczepki, 9,5 kg Bułki, 7 kg Pyzuni, 1kg wody i ok 2 kg kluczo-komórko-bobogratów. Biegniemy na plac zabaw i z powrotem, czasem lekko okrężną drogą. Tam i z powrotem wychodzi około 4,5 km.
Jako, że razem jest tego dobra ponad 32 kg, trzeba powiedzieć jasno - z wózkiem biega się inaczej. Tempo które podczas biegu z podwójnym wózkiem powoduje u mnie całkiem konkretną zadyszkę to zawrotne 7,45 min/km.
Każdy kilometr czuję w tyłku.
A kiedy zaczynam się słabnąć włącza się autoalarm ;).

Miałam spore wątpliwości czy to już pora ale cieszę się, że zaczęłam bieganie z wózkiem. Pyza leży wygodnie w swoim hamaczku, zadowolona, czasem nawet sobie przyśnie. Bułka upycha pod hamaczkiem całkiem pokaźny księgozbiór i "czyta" w drodze. A ja zaliczam regularną siłę biegową i wracam zlana potem od góry do dołu, nawet kiedy poruszam się tempem pieszego. Coraz bardziej cieszę się z naszego wózka-przyczepki. Dzięki niemu spacery są wyczekiwanym punktem w planie dnia i to dla wszystkich zainteresowanych :). A jakie pozytywne emocje wzbudzamy! Aż się sama gęba śmieje :).