wtorek, 8 października 2013

O sposobie na oponkę i inne sadełka

Z pierwszym etapem czyli z nabieraniem oponki zawsze radziłam sobie wyśmienicie! Sprawa wyglądała gorzej, kiedy się owej oponki próbowałam pozbywać. Po pierwsze nie łatwo było mi chudnąć. Po drugie jeśli już chudłam, to zupełnie nie w tych rejestrach, na których mi najbardziej zależało.
Chudła mi twarz, ramiona, łydki, że o biuście nie wspomnę, ale oponka trzymała się dzielnie jak Reduta Ordona.
Zupełnie nie uśmiechało mi się, i nadal się nie uśmiecha, katowanie się dietą z zamiarem spalenia większości tkanki tłuszczowej z ciała, nabawienia się problemów hormonalnych i utrata włosów.
Tak to już kobiety mają, że aby mogły sprawnie funkcjonować potrzebują tłuszczyku tu i tam. W mojej grupie wiekowej będzie tego około 20% masy ciała. Ale czy koniecznie musi on tkwić na biodrach i wokół pępka? 
Otóż nie musi! Po poprzedniej ciąży przekonałam się o tym na własnym organizmie, mam nadzieję, że tym razem będzie podobnie :)
Przy wsparciu merytorycznym internetu przerosłam oponkę intelektem ;)
Poniżej w skrócie przedstawiam mój antyoponkowy oręż.

Na początek o spalaniu.
Nie jest tajemnicą, że wysiłek fizyczny powoduje spalanie tłuszczu. Ale nie każdy i nie zawsze. Jeśli chodzi o właściwości odchudzające najlepszy jest wysiłek aerobowy  (bieganie, marsz, pływanie, jazda na rolkach, rowerze itd.), optymalnie angażujący jak największe grupy mięśni. Musi on trwać wystarczająco długo by organizm zaczął czerpać z rezerw. Czyli ile minut? Zależy od naszego trybu życia. Na początku jest to powyżej pół godziny, później organizm przyzwyczajony do treningu uczy się wykorzystania zapasów i zaczyna je uruchamiać nawet przy krótszych okresach aktywności (wraz z czasem treningu komórki tłuszczowe stają się coraz mniejsze czyli bardziej podatne na działanie glukagonu a tkanka tłuszczowa staje lepiej unaczyniona przez co dostęp do rezerw jest łatwiejszy). 

Kiedy spalamy tłuszcz?
Pewnie Was nie zaskoczę pisząc, że w trakcie ćwiczeń. Ale również nawet kilkanaście, kilkadziesiąt godzin później, ponieważ najpierw trzeba odtworzyć wykorzystane substancje zapasowe, głównie glikogen w mięśniach, a potem niemałą ilość energii przeznaczyć na regenerację mikrouszkodzeń i przyrost masy mięśni.

Skąd organizm wie, który tłuszcz ma spalać?
Nie wie. Nie ma bezpośrednich połączeń między tkanką tłuszczową a mięśniami położonymi pod nią, mięśnie nie wysyłają zapotrzebowania na energię do tłuszczyku, tylko do całego organizmu. A jednak w okolicach intensywnie używanych mięśni tłuszczu jest mniej (jeśli nie wierzycie, przywołajcie wspomnienie łydek rowerzysty-piwosza ;)). Rozwiązaniem tej zagadki jest temperatura: pracujący mięsień ogrzewa znajdujące się w okolicy sadełko i zwiększa tempo uwalniania z niego substancji zapasowych doprowadzając do jego spalania.

Jak go skłonić, żeby zabrał się za oponkę?
Tak samo jak do spalenia tłuszczu w innych miejscach ciała, czyli ogrzać ją. Najlepiej przez dłuższy czas poruszając mięśniami zlokalizowanymi w jej bezpośrednim sąsiedztwie. I już? No tak. Koniec tajemnicy :). Bardzo dobrze zadziała tutaj na przykład popularny, kosztujący śmieszne grosze, łatwy do przechowywania twister. Albo hula hop.
(albo odpowiednio długo i uporczywie wykonywane ćwiczenia aerobowe typu bieganie, ale o tym przy innej okazji)
Ćwiczenia siłowe, wykonywane przez krótki czas, pomogą nam wyrzeźbić mięśnie ale nie są zbyt skuteczne w walce z sadełkiem, chyba, że w połączeniu z ostrą dietą. 

Tutaj trzeba zaznaczyć, że niektórzy idą w walce z sadełkiem na skróty ale..
Nie ma róży bez kolców
Kuszące techniki owijania się folią, mimo, iż mają wielu fanów, niosą za sobą ryzyko wszelkiej maści, od przegrzania organizmu, który nie może się efektywnie termoregulować przez parowanie poczynając, przez powstawanie na skórze (zwłaszcza na udach) pajączków, otarcia i odparzenia spowodowane utrzymywaniem się potu przy skórze, na wysypie pryszczy kończąc. Więc jeśli już będziecie mieli to w planach pamiętajcie o umiarze jeśli chodzi o intensywność ćwiczeń i zakrytą powierzchnię, koniecznie zadbajcie o skórę po ćwiczeniach i w miarę możliwości zamiast worka na śmieci wybierzcie neoprenowy pas, który zmniejszy ryzyko otarcia.

Przy pisaniu tego tekstu czerpałam z następującego zdroju wiedzy :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz