Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kontuzja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kontuzja. Pokaż wszystkie posty

sobota, 15 sierpnia 2015

Leśna babcia żre trawę

Palec się zrósł, ale kolano, mimo, że uporczywie rehabilitowane, rozciągane i ćwiczone, dalej nie daje za wygraną. Wyznaczyło sobie limit pięciu kilometrów i tego się trzyma. Czyli po staremu.
Jest jednak i nowe, w całkiem pokaźnych ilościach. Po pierwsze jakiś czas temu minął mój pierwszy wegański miesiąc. Nie brakuje mi dawnej, wegetariańskiej, diety, czuję się lepiej, brzuch mnie nie nęka, nawet lekarka pochwaliła moją decyzję. 
To wyjaśnia czemu żre trawę. A czemu leśna babcia? Bo na leśnego dziada nie mam anatomicznych zadatków, ale, mimo to, postanowiłam pójść o krok dalej w mojej bushcraftowej (mama mia, TO ma nazwę!) gorączce. 
Mam hamak i doczekać się nie mogę, kiedy wypróbuję go w terenie :D.
Poza tym ćwiczę jogę jak ćwiczyłam, z tą jedynie różnicą, że staram się codziennie wyrobić z jakąś formą dynamiczną i statyczną (yin), co róznie wychodzi, ale małymi kroczkami zmierza w z grubsza porządanym kierunku.

wtorek, 21 lipca 2015

No i nie stało się

4 śmiałków przebiegło Transkampinos, nie udało mi się znaleźć w ich gronie. Kontuzja ciągnęła się i ciągnęła, a kiedy wydawało się, że wydobrzała na tyle, że, kompletnie bez formy i przygotowania, mogłabym podejść do królewskiego dystansu, złamałam mały palec u nogi.
Dół się z tego wszystkiego zrobił przeokrutny, żal, rozczarowanie i  cała reszta ekipy. 
Dla pokrzepienia wybrałam się z Bydgoszy rowerem nad morze, przejechaliśmy 323 km w cztery dni. Było świetnie, tylko za krótko! 
Teraz czekam na kolejną wyprawę. Czekam na to aż palec przestanie boleć. Aż znowu pójdę pobiegać. Ale nie czekam bezczynnie, moja natura nie znosi próżni ;). Zachęcona przez koleżankę próbuję sobie przypomnieć jogę. A joga z dnia na dzień coraz mniej zastępuje bieganie a coraz bardziej wyznacza nowy rytm życia. Ale o tym przy okazji.